Hol rowerowy dziecka, Follow Me czyli jak połączyć rower rodzica z dzieckiem. Nasze doświadczenia rowerowe z dziećmi
Podróżując rowerowo z dziećmi przechodzimy pewne etapy. Wpis ten powstał w 2019, natomiast dopiero dziś przenoszę go w miejsce gdzie prawdopodobnie ma szansę przeżyć i komuś się przydać.
Na początku podróżowania z dziećmi z reguły jest fotelik, ten na kierownicy lub mocowany z tyłu. Oczywiście na przemian z przyczepką – w której można przewozić dziecko w hamaku. Kiedy już dziecko zaczyna jeździć samodzielnie rowerem szukamy rozwiązań jak przejechać dłużej niż 1 km razem. Wtedy na tapetę wchodzi HOL. Tych na rynku jest kilka, a ja chciałbym zainteresować Was tym jednym, jednym, którego my używamy już jakieś 5 lat przy drugim dziecku i wciąż jest jak nowy.
Pierwszy etap podróży – przyczepka rowerowa.
Większość przyczepek ma bagażnik – większy, mniejszy ale ma. Każdy kto podróżuje z dziećmi wie, że to bardzo ważne. Przestrzeni ładunkowej nigdy nie za dużo. My nigdy nie mieliśmy zdolności do pakowania się i jak ruszamy gdzieś z domu to zabieramy rzeczy jakbyśmy mieli przetrwać kilkudniowy wypad.
Do tego dochodzą potrzeby dzieci – w naszym przypadku dwójki i każde z nich ma dziesiątki ulubionych zabawek, bez których nie wyobraża sobie wyjścia z domu. To chyba dziedziczny brak organizacji w pakowaniu.
Plus jedzenie, zestawy do ewentualnego naprawienia wszystkich podzespołów każdego roweru, apteczka, plus, plus plus….
Jedno jest pewne, do tanich linii byśmy potrzebowali dwie torby. Wielke.
Nauczeni doświadczeniem upychamy to wszystko – wszędzie. Dlatego w naszym przypadku przyczepka to świetna opcja i często służy jako wózek kargo. Bez wątpienia przyczepka to też idealne rozwiązanie dla rodzin z małymi dziećmi. Instalacja hamaków daje możliwość podróżowania i rowerowych przeżyć już od pierwszych miesięcy.
Etap drugi, dzieci wyrastają z przyczepki
To kiedy dzieci wyrastają z przyczepki, albo przejściowy kiedy się w niej nudzą. Ponieważ ich pozycja 15 cm nad ziemią często nie daje takich widoków, niż ta w foteliku czy własnym rowerze. Do tego ograniczona widoczność, małe okienka, przez które umówmy się za dużo i tak nie widać.
Dlatego dobrze sprawdza się fotelik.
Był etap u naszej Zośki, że tylko tak zasypiała. I prawie każdego dnia gdy chcieliśmy się jej szybciej „pozbyć” i mieć wieczór dla siebie. Wystarczyło wsiąść na rower i przejechać się kilka minut. Robiliśmy to bardzo często – szczególnie latem kiedy długo było widno.
Z Olkiem niestety to nie działa – tzn działa bo on zasypia równie szybko, tylko przez jego dwa lata życia skubany nigdy nie dał się odłożyć do łóżka. Jest jak saper, który czuwa i najdrobniejsze wytrącenie go ze snu powoduje, że staje na równe nogi. Chociaż teraz tak pomyślałem jakby go w tym foteliku do łóżka przenieść ?? – mam cel 😬
O ile foteliki są bardzo różne, to my używamy z kolejnym dzieckiem tego samego co z Zosią. Thule z regulowanym nachyleniem oparcia. Ma naprawdę fajnie ułożone pasy do zapinania. Nic się nie plącze, nie skrzywia. Wydłużanie, skracanie to kilka klików i po sprawie. To bardzo ważne, bo trzymając dziecko i rower, szybkość zapięcia dziecka jest bardzo ważna.
Co ważne ten model daje też opcje odchylenia fotelika do tyłu. W przypadku kiedy dziecko uśnie to idealne rozwiązanie. W pozycji siedzącej, przy każdym najlżejszym hamowaniu głowa leci im bardzo do przodu. Dlatego bez wątpienia pozycja siedząca na rowerze jak śpią jest beznadziejna.
Trzeci etap, dzieci chcą jeździć rowerem, jak połączyć rower rodzica z dziecięcym?
Kolejnym etapem to moment kiedy dziecko jest już za duże do fotelika i średnio mieści się do przyczepki. Albo nudzi się tam kolejny sezon. Inną pewnie sprawą jest to, że napatrzy się na rodziców i rowery i samo chce jeździć. Tak jest z naszą najstarszą. To cieszy, że jakoś ma chęci pedałować i łapie bakcyla.
Trzeba jej w tym jakoś pomóc. I co ważne, realizując też nasze potrzeby tras na cały dzień itd. Przecież mało jakie dziecko chce jechać od razu 50km. Ale niech jedzie, tyle ile może.
My przyjęliśmy zasadę, że do zmęczenia Zosia jedzie sama. Tyle ile da radę. Potem wpinamy ją do roweru rodzica i wciąż jest na swoim rowerze.
Inna możliwością jest wciąż ucieczka jej do przyczepki. Co raczej staramy się unikać bo tam zasypia – a każdy wie co oznacza śpiące późnym popołudniem sześcioletnie dziecko.
To jak będzie dalej przebiegał ten proces zweryfikuje życie. Natomiast myślę, że w miarę przyzwyczajenia się z rowerem, łapania formy, jej samodzielny czas czy ten na holu będzie się wydłużał. Ktoś kiedyś napisał, że zasięg dzieci na własnych rowerach wzrasta proporcjonalnie do ilości rówieśników, więc będziemy oceniać.
Hol rowerowy dziecka, jak połączyć go do rodziców.
To nasz kolejny etap podróży razem. Na rynku jest kilka firm i przede wszystkim rodzajów tych urządzeń. Różnią się one przede wszystkim sposobem montażu, czy to do roweru dziecka, czy rodzica.
Są te cieszące się lepszą i gorszą opinią, droższe i tańsze. Jak wszystko! Zasięgałem opinii w wielu miejscach, ale przede wszystkim sam oceniam te urządzenia pod kątem naszych wypraw i potrzeb.
Te na tzw rurce doczepiane pod siodełkiem rodzica albo na podobnej zasadzie intuicyjnie wziąłem jako pierwsze na wizjer. Ale tak szybko jak o nich pomyślałem, tak szybko odrzuciłem.
Powód był prosty, wygoda obydwu stron. Rodzica walczącego z bujającym ogonem, a dziecka z utrzymaniem równowagi. Te urządzenia są najczęściej spotykane na trasach. I o ile jeździłbym raz w miesiącu kilka kilometrów na pewno rozważałbym to rozwiązanie może trochę dłużej.
Natomiast w naszym przypadku nie wchodzi coś takiego w grę. Całodzienne trasy, długie wyprawy i dziecko walczące o życie. To widać u korzystających osób które widziałem. Nie ma możliwości by jeden i drugi rower był stabilny i zapewniał bezpieczeństwo jakiego oczekuję.
Hol rowerowy Follow Me, Mechanizm zapięcia, trochę fizyki i to nie może działać.
Tu trochę sytuacja wygląda jak z przyczepkami, niby jest ich dużo na rynku – z roku na rok coraz więcej, producenci modele itd. Ale jak tak dobrze się zagłębić to wciąż jest tylko kilka modeli, producentów, których warto rozważać.
Wydaje mi się, że w przypadku holu jest jeszcze mniej. To trochę jak rynek przyczepek 6-7 lat temu. Może i dobrze, bo wybór byłby trudniejszy. Ja po długich rozważaniach postawiłem na Hol FOLLOW ME. A przynajmniej chciałem go wypróbować.
Taką opcje proponuje internetowy sklep Dzieciaki w Plecaki – czyli możliwość bezpłatnego przetestowania urządzenia. Wysyłają Wam sprzęt kurierem i testujecie *dane na rok 2019. Pomyśl jak muszą być mega pewni jakości produktu idąc na taki krok.
To trochę jak – ok dam Ci coś czego nie znasz. Ale ja wiem, że to jest tak zaje….ste, że jeśli tego szukasz to po wypróbowaniu nie będziesz chciał nic innego.
I to prawda.
Do nas zestaw trafił jakoś na początku Czerwca. Po otwarciu pudełka przyznam, że trochę się przestraszyłem. Wyglądało to wszystko bardzo skomplikowanie, a ilość śrubek nakrętek itd.. Lekko mnie obezwładniła. Ale do ogarnięcia. Mało tego, jak zaczniecie to składać to, uruchamia się takie – no tak, przecież to inaczej być nie może!
Hol rowerowy follow me. Instalacje, montaż.
Obecnie producenci przyzwyczajają nas do szybko składanych elementów, zaciskaczy, prostego składania. Często jest kosztem jakości i wytrzymałości. Tutaj myślałem, że po raz pierwszy będę musiał odpalić instrukcje obsługi. Do czegoś innego, niż IKEA. Ale obyło się bez niej, kilka prób i błędów obserwacja zdjęć w folderze reklamowym i byłem gotowy.
Hol Follow Me zapewnia nam wszystko czego oczekujemy.
No może aktualnie nie wiem jak podłączyć go do mojego roweru i osi kół Focusa i ich systemu RAT, który dotyczy wyłącznie ich rowerów – rodzaj sztywnej osi. Ale umówmy się, Wydaje mi się że nikt w Focusie albo innych producentów rowerów szosowych nie brał opcji podłączania holu z małym dzieckiem. Szpilka w zestawie jest standardowa i ewentualne adaptery, które zastępują śruby. Także hol bez problemu połączymy do większości klasycznych rowerów. Zresztą zespół ze sklepu Dzieciaki w Plecaki doskonale Wam wszystko wyjaśni.
Sam hol, po zastosowaniu odpowiedniego adaptera do roweru zakłada się dość łatwo. Oceniam że „dość” bo wymaga on trochę naciągnięcia jednej ze stron i dokręcenia kilku elementów, natomiast nie jest to kłopotliwe. Zauważyłem, że odpowiednia technika pozwala łatwo to ogarnąć. Przyznam, że w naszą pierwszą wycieczkę zapomniałem dwóch nakrętek które mocują Hol do roweru rodzica.
Wyszedłem jednak szczęśliwie z opresji. Okazało się, że mój błotnik przykręcony jest na takie same więc odkręciłem błotnik i zamocowałem hol. Te oryginalne z Holu mają nakładkę, grzybek, pozwalającą dokręcać się bez kluczy. Tu natomiast opatentowałem swój system, że przyczepione są one na stałe do Holu, więc już nie zapomnę ich następnym razem.
Samo wpięcie roweru dziecka jest również łatwe.
Wystarczy włożyć przednie koło, ustawić odpowiednią długość zaczepu, który umiejscowiony w adapterze roweru dziecka, zakręcamy trzy śruby i gotowe.
Hol follow ME. Trwałość
Przed pierwszym „wczepieniem” należy ustawić długość ramienia i wyregulować 4 śruby. Natomiast jak to zrobimy, późniejsze zapinanie i wypinanie ograniczy się właściwie do trzech śrub, które regulujemy specjalnymi plastikowymi pokrętłami. I tu zaskoczenie, to jedyne plastikowe elementy całego urządzenia.
Hol zbudowany jest on w całości z elementów metalowych, solidnie połączone ładnymi spawami. Całość wygląda naprawdę bardzo solidnie. W mojej ocenie jest to sprzęt na pokolenia. Mało tego, nie widzę tam nic co wydaje się słabym ogniwem. A takich w obecnych urządzeniach (zdecydowanej większości) nie brakuje. I to duży plus. Tutaj naprawdę czuć solidne wykonanie i nie mam żadnego miejsca do którego mógłbym się przyczepić. Nawet zapięcia, śrubki, elementy z reguły wykonane Tymczasowo, tu sprawiają wrażenie jakbyśmy mieli hol przekazać wnukom.
No ale to daje też wrażenie ciężkiego i dużego sprzętu.
Trochę tak jest, bo waga holu na oko to 5kg. I o tyle obciąża on nam rower. (już chyba wiem dlaczego nie zapinam go go siebie) Do tego odstaje on trochę z tyłu, cała konstrukcja roweru Pauliny Krossa Trans wynosi pełne 2 metry (przy złożonym holu), więc znoszenie już roweru po schodach jest trudniejsze.
Hol follow Me, Co z samą jazdą?
Jest trochę bardziej „bujająca”, niż z przyczepką.
Chodzi tu pewnie o punkt ciężkości dzeicka. W przyczepce osadzony jest bardzo nisko, rozstaw osi szeroko więc prowadzi się ją bardzo stabilnie. Rower z dzieckiem to całkowicie inna bajka. I pomimo tego, że jest zaczepiony w zasadzie do całego koła. To czuć, że coś buja z tyłu.
Ciężko? Trochę tak.
Ale tego powinniśmy się spodziewać. I o ile przy prędkościach kiedy dziecko jest w stanie nadążyć pedałować czuć trochę jego wspomaganie i lekkie pchanie. Lecz umówmy się, liczymy na siebie.
Inną rzeczą, która mnie zaskoczyła jest tzw zachodzenie na zakrętach. Pomimo, że cały zestaw w naszym przypadku ma, aż TRZY I PÓŁ metra. To na zakrętach, omijaniu, wymijaniu przeszkód na trasie, tj słupków, barierek przejazdów cały zestaw bardzo ładnie to ogarnia. Więc nie należy tj w przypadku przyczepki „zajeżdżac” dalej by przyczepka przeszła z tyłu, tu mam wrażenie, że rower Dziecka jedzie śladem rodzica. – To dobrze.
Fajną opcja jest też w moim określaniu rower widmo, czyli możliwość ciągnięcia pustego rowerka. W naszym przypadku jeśli Zośka ma potrzebę odpocząć, a my chcemy kontynuować podróż nie ma potrzeby wypinania roweru.
To bardzo wygodne.
W przypadku, też kiedy rodzic potrzebuję trochę odpocząć. – a drugi zmęczyć się bardziej dodatkowym obciążeniem w przyczepce. Trochę, lżej jest ciągnąć sam rower, niż z dzieckiem. Sprawdza się więc to na podjazdach. Dodatkową opcją jest szybkie wypięcie roweru dziecka i wrzucenie go na np przyczepę.
To odciąży rower rodzica i dziecko do przyczepki. W tym etapie ważne jest zapewnienie maksymalnych atrakcji dziecku w przyczepce by nie zasnęło – patrz opis wcześniej, „dziecko śpi późnym popołudniem” 😉 To chyba tyle.
My na pewno w najbliższym czasie pomimo, że Olek np może jeździć w foteliku i nawet chętniej to robi, niż w przyczepce. To nie zrezygnujemy z przyczepki. Ilość gratów, które ciągamy za sobą – jakoś nie umiemy ich ograniczyć. I pomimo chytrego planu, że ten sezon i może następny będzie z Holu korzystała Zosia, później Olek, a Zosia już sama. To przyczepka pewnie będzie z nami wciąż jeździła.
Hol follow me, minusy.
Cena.
W porównaniu do innych ofert jest dość wysoka. Ale naprawdę po instalacji i używaniu czuć za co się płaci. My raczej wmawiamy sobie w takich przypadkach że, „oj jak już nie będzie potrzebne to się sprzeda i cześć się zwróci” więc tak się usprawiedliwiamy sami przed sobą ale myślę, że warto.
Ciężar.
W sumie nie wiem dlaczego producent nie zastosował aluminiowych części, które zdecydowanie odciążyły by sprzęt. Ale inżynierem nie jestem, pewnie jest tego jakiś powód i wcale nie chodzi tu o koszty produkcji bo mam wrażenie, że zastosowane metale są droższe niż aluminium.
To chyba tyle.
Ja liczę, że pomimo wyrastania Zosi z przyczepki, pozwoli nam to na kontynuowanie naszych całodziennych wycieczek. HOL przyzwyczai ją do pozycji i obycia z rowerem. A na pewno zaszczepi w naszych dzieciakach aktywny czas i coś więcej niż siedzenie w domu.Wszelkie badania wskazują na to, że dzieci aktywnych rodziców w przyszłości są równie aktywne.
Także #dbamosiebienietylkodlasiebie
Pamiętaj o tym.
Dziękuję, że jesteś!
Dziękuję Ci, że jesteś. jeśli podobał Ci się ten tekst, udostępnij go. Pomóż dotrzeć mi z moimi treściami do innych osób, które mogą jak my rozkochać się w regionie Jeziora Garda.
Zwykła rodzina w niezwykłym miejscu. Mieszkamy nad jeziorem od końca 2016 roku. Dzielimy się naszymi doświadczeniami, zapraszamy Was na nasze wycieczki i atrakcje. Odkryj i poznaj region razem z nami. Więcej o nas na stronie:
Noclegi we Włoszech, sprawdź nasze najlepsze rozwiązania
Noclegi w całych Włoszech jakościowo są bardzo różne. Niestety nie wszystkie hotele lub apartamenty klasyfikowane na 4* tyle mają. Dlatego dobrze jest mieć rzetelne potwierdzenia jakości i aktualną wiedzę o aktualnym standardzie.
Warto pamiętać, że ceny mogą znacząco różnić się w zależności od miesiąca – najdroższy we Włoszech jest sierpień. Lokalizacji – czasem wystarczy oferta kilka „kroków” dalej, a różnica w cenie może być znacząca.
Sprawdź nasze rozwiązania noclegów, lub napisz do nas. Pomożemy znaleźć Wam najlepsze rozwiązania!