Rowerem z miasteczka Garda do Malcesine, trasa na gravel lub MTB

Rowerem z miasteczka Garda do Malcesine, szlakiem Monte Baldo trasa na MTB lub Gravel. Tekst i doświadczenia pochodzą z lutego 2020 roku.

Początek miejscowość Garda.
Koniec, Malcesine lub pętla z powrotem do Garda.
Długość 30km, lub 50km.

Gravel nad Jeziorem Garda

Trasę znalazłem w jednym z przewodników. Na pierwszy rzut oka z analizy opisu i przewyższeń wydała mi się całkiem dostępna. Opis brzmiał „wspaniała, widokowa trasa, w której podjazdy wciąż przeplatają się ze zjazdami. Przejezdna i dostępna cały rok”. Myślę jadę.

Jezioro Garda bez turystów

To bez wątpienia bardzo fajna propozycja na dojazd rowerem z miasteczka Garda do Malcesine omijając główną drogę przy jeziorze Gardesana Orientale.

Czy jest widokowa? myślę, że tak! Sądząc którędy poprowadzone są odcinki, zdecydowanie mogę przyznać, że jeśli nie ma mgły jak dzisiaj na pewno robi wrażenie. Dziś niestety pogoda średnia do oceny. Choć trasa biegnie przez wiele małych miasteczek, osad, albo wręcz pustostanów czy małych ogródków działkowych, które wprowadzają nawet w taką pogodę fajny klimat.

W przeważającej części prowadzi ona wyboistymi, nieutwardzonymi drogami. Ciężko więc złapać rytm jazdy. Bywały odcinki gdzie zmuszony byłem zejść i prowadzić rower. Ale to wynikało bardziej z mojego średniego doświadczenia w takich warunkach, niż z konieczności. Aby ułatwić Wam w przyszłości poruszanie się trasą oznaczyłem ją w wielu miejscach Polską flagą. Także bez problemu powinniście poruszać się do celu.

Ja niestety raz czy dwa zgubiłem ślad GPS i błąd kosztował mnie pokonywanie podjazdów nadprogramowo. Niektóre z nich były tak ciężkie, że nie było opcji zawrócić. Wymagało to dojechania na agrafkę gdzie było trochę płaskiego i tu manewrować kierownicą. Na blogu opisywałem też słynny podjazd Punta Veleno, jako ten wymagający. I przyznam, że był też i odcinek właśnie tędy. To jego nachylenie wcale nie było takie ciężko względem tego, które ogarnialem kilka kilometrów wcześniej. O Punta Veleno pisałem tutaj.

Trasa rowerowa w autentycznych kamiennych murach

Trasa rowerowa nad Jeziorem Garda i zaledwie kilkaset metrów od jeziora w dół zapewnia nam spokój i poczucie przebywania w innym świecie. Ruch na dole, główna ulica, a my patrzymy na to wszystko z góry. W sezonie letnim na dole przy jeziorze jest duże zamieszanie na ulicy. Tutaj na pewno można znaleźć chwilę spokoju i doświadczyć prawdziwego roweru. Nic nie zakłóca autentyczności starych domów i kamiennych murów czy przepięknych nowoczesnych willi z basenami, które przeplatają się że starymi miejscami.

Gdzie zaczynamy

Trasę zaczynamy w miejscowości Garda przy porcie. Stąd kierujemy się wzdłuż brzegu Jeziora Garda. Pierwsze kilkaset metrów to dosłownie jazda, prawie po wodzie.
Do momentu gdzie za jedną z dużych willi skręcamy w prawo i zaczynamy podjazd pod wzniesienia Monte Baldo. Przecinamy główna drogę i jedziemy dalej via Castei. To wersja z przewodnika i jedna z opcji. Inne doświadczenia w przyszłości z tą trasą nauczyły mnie, że można tutaj łatwiej i przyjemniej dojechać główną ulicą. Lekkie nachylenie, dobry asfalt to naprawdę dobra opcja na rozgrzewkę.

Przy pierwszej lub drugiej opcji dojeżdżamy do miejsca gdzie skręcamy w prawo – kamienna ulica ukryta w krzakach. Tutaj zaczyna się przyjemny i jeszcze łagodny wjazd pod górę. O tyle przyjemny, że droga jest jeszcze szeroka i w miarę trzymała opony mojego gravela. Później odcinki bywają różne. Oczywiście również te asfaltowe z różnym nachyleniem. Wycieczka pomimo, że ma około 30 km, wcale łatwa nie jest.

Osada Campo, wioska bez drogi dojazdowej i samochodów. Autentycznie górskie miejsce kilkaset metrów od Jeziora Garda.

Pomimo, że trasa jest wymagająca, ma wiele punktów gdzie można zatrzymać się złapać oddech, napełnić wodę. Tutaj, wysoko powyżej brzegu panuje cisza. Jedną z atrakcji na trasie jest osada Campo. Nie prowadzi tu żadna droga dojazdowa dla aut, co w gęsto zaludnionej okolicy Jeziora Garda jest bardzo rzadkie. Dziś miałem miłe niespodzianki na trasie to właśnie w Campo stworzone setki różnych wielkości szopek świątecznych. Pomimo lutego, wciąż ta stały.

Campo to też najwyższej położone miejsce na trasie. Cała trasa kończy się zjazdem z doliny marzeń (bo tak nazywa się ostatnia górska miejscowość przed Malcesine). Tutaj 3 lub 4 kilometry przed, zjeżdżamy na główna trasę przy jeziorze Garda.

Dziś z moją zimową formą przyznam, że doznałem już ulgi jak dotknąłem nogą do równego podłoża. A schodząc z roweru nie walczyłem o utrzymanie równowagi z przewyższeniami.

Cel trasy miałem na zamek w Malcesine. Zabrakło mi kilku minut, ale odpuściłem. Po pierwsze, ciężko już mi było, a musiałem jeszcze wrócić. Dwa, że w domu już miałem okazję dostać po głowie. Bo miało mnie nie być 3-4 godziny, a mijała już 4 mojej wycieczki. A musiałem przecież jeszcze wrócić. Spore spóźnienie.

Powrót do miasteczka Garda

Na powrót wybrałem drogę przy samym jeziorze. Poza sezonem można nią jeszcze jechać całkiem przyjemnie. Chociaż zjeżdżając z góry, dostałem też strzała od wiatru z nad jeziora. Po południu jak zawsze wieje od południa na północ. Dlatego powrotne 20 km miałem pod zimny wiatr. Nie powiem, że ułatwiał on powrót. Szczęśliwie motywowany wciąż nowymi wiadomościami z domu, o tym jak wszyscy tęsknią i tym, że obiad będę robił sam dobrze motywowały do kręcenia.

Całkiem szczęśliwie od Brenzone trafiłem na drugiego kolarza, z którym wymiałem się co kilka minut na koło. Więc można było co jakiś czas odpocząć na jego tyłach.

Moja trasa zajęła niewiele ponad 50 km.

P. S.Z oznaczeniem tras i Polską flagą oczywiście żartowałem. To jest kolor oznaczenia wielu szlaków trekingowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *